środa, 21 listopada 2012

Rozdział Pierwszy



- Ty jesteś Ellie? - zapytała.
- Tak to ja.
- Świetnie. Nawet nie wiesz jak się cieszymy, że w końcu tu dotarłaś. Nazywam się Grace. Dziewczyna przytuliła mnie i zaprosiła do środka. Pokój był piękny. Drewniane okno, znajdowało się dokładnie na środku jedynej ze ścian w pokoju, która nie była zaklejona plakatami i obrazkami oraz nie pokrywały jej półki. Za to było przykryte firankami o kolorze jasnej pomarańczy. Pod oknem znajdowało się łóżko, na którym siedziały dwie dziewczyny. Dwa inne znajdowały się na przeciw siebie. I w końcu ostatnie i chyba moje (bo wyglądało na nieużywane) łózko dostrzegłam zaraz koło drzwi wejściowych.
Na samym środku pokoju stał stół, a pod nim śnieżnobiały dywan. Przy ścianie na lewo od okna zauważyłam kolejne drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki. Dostrzegłam szafki stojące przy każdym z łóżek. A propos szafek. Wielka szafa znajdowała się także przy wejściu do łazienki.
-  Cześć Ellie. Jestem Vanessa. Strasznie się cieszę, że już jesteś - w trakcie mojego zamyślenia zdążyły podejść do mnie dziewczyny, wcześniej siedzące na łóżku.
- Witaj w nowym domu - przywitała się ze mną ostatnia z dziewczyn-jestem Jessica.
- Po obiedzie przywiozą twoje rzeczy - powiedziała Grace - a jeśli na obiad chcemy zdążyć, to musimy się zacząć zbierać. Ellie tam jest łazienka. Masz tam ręcznik, szczoteczkę do zębów i inne takie.
- Jasne dzięki.
Poszłam we wskazanym przez Grace kierunku. Otworzyłam drzwi do łazienki i postanowiłam się odświeżyć. Przechodząc pod prysznic zerknęłam w lustro. Wyglądałam strasznie. Moje brązowe włosy, zwykle gładkie i lśniące teraz były rozczapirzone i straciły gdzieś swój blask. Całe moje ciało pokrywały odciski po kołdrze. Ciemne sińce pod oczami, mówiły że nie spałam za długo. Westchnęłam. Wzięłam prysznic. Umyłam zęby. Rozczesałam włosy, po czym odnalazłam i użyłam prostownicy.
Wyszłam z łazienki. Grace, Vanessa i Jessica już na mnie czekały. Chwilę potem stałyśmy już pod stołówką.
Podczas drogi dowiedziałam się kolejnych rzeczy. Od jutra zaczynam lekcje w klasie 1a. Grace chodziła do 3d i w tym roku kończy szkołę i będzie prawdziwym elfem. Jessica należała do klasy 2c. Natomiast Vanessa chodzi do klasy, której ja od jutra także będę uczennicą czyli 1a. Weszłyśmy do stołówki. Była to ogromna sala, z jasnozielonymi ścianami, cała wypełniona stołami i uczniami.
Popatrzyłam na Grace. Śmiało pruła na przód prosto do stolika zajętego przez dwóch chłopców. Zielonookiego, wysokiego i dobrze zbudowanego blondyna i brązowookiego, również wysokiego lecz nie tak muskularnego bruneta. Przysiadłyśmy się do stolika. Brunet cały czas na mnie patrzył.
- To jest James - Grace wskazała na blondyna - a to Thomas - tym razem pokazała na bruneta.
- Cześć - Thomas mrugnął do mnie.
- Ellie.
Obiad zjadłam w milczeniu, przesłuchując się paplaninie innych. Z tego co zrozumiałam James był chłopakiem Grace, a Thomas jego najlepszym przyjacielem. Obydwoje grali w szkolnej drużynie futbollowej. James był jej kapitanem, a Thomas skrzydłowym. Po zjedzeniu pysznego spaghetti poszłyśmy (oczywiście w towarzystwie Jamesa) do naszego pokoju. W pokoju na moim łóżku zauważyłam kilka walizek i toreb. Od razu zaczęłam je rozpakowywać. Przy okazji zapytałam Grace o kilka rzeczy...
- Grace czy...Thomas ma dziewczynę?- po tym pytaniu poczułam, że płoną mi policzki.
- uuu...dziewczyno! Nie nie ma. Chodzi do 2b. I ja też zauważyłam, że wpadłaś mu w oko.
Zamilkłam. W ciszy rozpakowałam swoje rzeczy, a gdy już skończyłam dziewczyny postanowiły mnie oprowadzić po szkole. Po dość długim spacerze poszłyśmy do sali komputerowej, z której uczniom wolno było korzystać, kiedy nie było zajęć.

***
dwa dni później
***
 
Wyszłam z pokoju wraz z Vanessą. Przy sali dostrzegłam Thomasa. Ness (bo tak ją nazywałyśmy), gdy go zauważyła mrugnęła do mnie i odeszła szybkim krokiem. Tom podszedł do mnie.
- Cześć Ellie.
- Hej.
Następnie zapytał, czy możemy chwilę pogadać.
- Jasne, że możemy.
Zaciągnął mnie do szkolnej biblioteki połączonej z czytelnią, która była chyba jedynym miejscem w szkole gdzie panuje względna cisza.
Usiedliśmy w najdalszym kącie skąd nikt nie mógł nas podsłuchać.
- Słuchaj Ellie - Thomas wziął moje ręce - …podo…basz..mi się…
Zamurowało mnie.
- Ty..mi..te..ż - znowu zaczęły mnie piec policzki.
- Tak uroczo się rumienisz.
Posłałam mu uśmiech.

***
 Jeszcze raz przepraszam za wszelkie błędy. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz